piątek, 10 lutego 2017

Warszawskie recenzje nazewnicze odc. 1


16 stycznia poczułem, że marzenia się spełniają - ukazała się moja debiutancka książka "Niezwykli patroni ulic Warszawy". W internecie możecie znaleźć jej krótki opis, recenzję na cenionym przeze mnie portalu dzieje.pl, galerię zdjęć ze spotkania autorskiego oraz oczywiście sporo możliwości zakupu


Ci, którzy już ją czytali, wiedzą, że znalazło się w niej wiele krótkich biografii osób upamiętnionych w nazewnictwie Warszawy w ostatnich latach. Nie wiadomo, czy i kiedy powstanie "sequel", dlatego postanowiłem regularnie dzielić się swoimi refleksjami na temat nazewnictwa ulic Warszawy na tym blogu. Rytm postów będzie prawdopodobnie wyznaczać publikacja protokołów z posiedzeń Komisji Nazewnictwa Miejskiego Rady Miasta. W międzyczasie postaram się komentować nazwy w innych miastach i inne wydarzenia związane z historią.

posiedzenie Komisji Nazewnictwa Miejskiego 18 stycznia

Konkrety:


Dopiero ósmy punkt w porządku, ale dla mnie wielka radość, ponieważ Zespół Nazewnictwa Miejskiego jesienią uznał, że lepsza nazwa ronda na Mokotowie to Czystej Wody. A może lepiej Czystego Powietrza (jako ideału)? Można by chwalić się Latynosom, że mamy Plaza de Buenos Aires... Ostatecznie ulica Czystej Wody pojawiła się koło oczyszczalni ścieków na Białołęce, a o Pohoskiego upomniał się (pewnie przez kogoś zainspirowany) deweloper budujący koło alei Wilanowskiej.


Jan Pohoski (1889-1940) był w latach 1934-39 wiceprezydentem Warszawy o szerokim zakresie kompetencji - od oświaty przez komunikację po nadzór nad wodociągami i gazownią. W pierwszych miesiącach okupacji hitlerowskiej pełnił funkcję zastępcy komisarycznego burmistrza stolicy Juliana Kulskiego - też już patrona ulicy na Mokotowie. Był też m.in. wiceprezesem Związku Peowiaków. Jest szóstym warszawskim patronem spośród ofiar egzekucji w Palmirach - po Mieczysławie Niedziałkowskim, Macieju Rataju, Januszu Kusocińskim oraz wilanowskich nauczycielach Franciszku Pieniaku i Adamie Worobczuku. Gdzieś zawieruszył się projekt ronda imienia proboszcza Wilanowa ks. Jana Krawczyka, wciąż wierzę w upamiętnienie handlowca i polityka Henryka Bruna.


Warszawa pozostaje konsekwentna w regularnym upamiętnianiu kawalerów Orderu Orła Białego. Jest to też dopiero szósta osoba spośród pochowanych po 1989 r. w tzw. alei profesorskiej na Powązkach Wojskowych, która doczekała się tego wyróżnienia. Religa miał zostać patronem ronda na przecięciu Racławickiej, Odyńca i Wołoskiej, ale wygrała inna koncepcja.


Znowu mamy więc cudzoziemszczyznę, choć akurat do koncepcji uhonorowania "ojca integracji" zdążyłem się przyzwyczaić, ponieważ lokalna PO szukała już wiele lat temu odpowiedniego ku temu miejsca w Śródmieściu.



A to zupełnie nowy pomysł. Radny Filip Frąckowiak powiedział o Stusie, że "nie była to zacna postać". Życiorys na polskiej Wikipedii wygląda heroicznie - "uznany za najwybitniejszego ukraińskiego poetę II połowy XX wieku", ofiara łagrów. Na pewno jest to przejaw mody na Ukrainę w polityce (pomysł ulicy Bohaterów Majdanu na razie ucichł). A róg alei Niepodległości i Batorego, gdzie ma stanąć tabliczka, gdy go ostatnio mijałem, pod śniegiem nie różnił się od reszty Pola Mokotowskiego...

Spekulacje:


W internecie można znaleźć wiele pozytywnych wspomnień o pierwszym burmistrzu dzielnicy Wawer, byłym akowcu Oreście Pęgierskim (1926-91), ale jako że jako "słoik" nie jestem zbyt wyczulony na koloryt lokalnych społeczności, żal mi Halika, którego mieszkańcy tego urokliwego zakątka uznali za zbyt mało wawerskiego. Oby negocjacje się udały. Wybitnych ludzi pochowanych na Cmentarzu Bródnowskim nigdy dość wśród patronów. W tej chwili jest ich szesnastu (z czego dwóch do dekomunizacji, a groby trzech są tylko symboliczne).



Pomysł ściągnięty ze skweru Dobrego Maharadży i ulicy Pani na Wiśniewie, ale Warszawa mogła się poszczycić w XX wieku tak wieloma dobrymi szkołami dla dziewcząt, że pamięć o każdej cieszy. Posseltówny byłyby pierwszymi patronkami pochowanymi w kwaterze 83 Starych Powązek. Prowadziły działalność edukacyjną początkowo przy Chmielnej, a od 1930 r. przy Białobrzeskiej.


A szkoda! Weigel (1883-1957) to przecież dwukrotny kandydat do medycznego Nobla, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, wynalazca pierwszej szczepionki na tyfus plamisty. Brak związków z Warszawą nie powinien być argumentem przeciw uczczeniu takiego autorytetu. Lemkin również otarł się o Nagrodę Nobla, tyle że Pokojową. W Warszawie pracował jako prokurator i adwokat. 

Akcent humorystyczny numer jeden - czarny humor:


Akcent humorystyczny numer dwa:


Kazimierz Granzow (1832-1912) był założycielem dobrze prosperującej cegielni w należącym dziś do Rembertowa Kawęczynie. Odpowiadał za budowę m.in. kościoła Wszystkich Świętych i Wielkiej Synagogi oraz wydanie pierwszego polskiego podręcznika murarstwa. Będzie siedemnastym patronem pochowanym na warszawskim cmentarzu ewangelicko-augsburskim. W styczniu 2017 Prokuratura Okręgowa umorzyła postępowanie w sprawie uchybień przy rozbiórki budynku administracyjnego cegielni, czyli tzw. Willi Granzowa. Nazwę można więc traktować jako spóźnioną ekspiację.


Na Żoliborz wracają nazwy, które w okresie powojennych migracji przetrwały w Elblągu (mówi się też o powrocie Lubranieckiej).


Miło, ale będziemy się cieszyć po przegłosowaniu uchwały.


W czym przeszkadza Brokl nie wiem. Widziałem jego nazwisko jako przykład heroicznego ratowania dóbr polskiej kultury chyba w każdej książce o losach Warszawy w 1939 r. Poza tym to chyba jedyna okazja, aby patronem został ktoś pochowany w dość peryferyjnej kwaterze 15C na Powązkach Wojskowych. Zespół Nazewnictwa Miejskiego wyraźnie zagiął na niego parol - był pomysł uhonorowania kustosza w Wilanowie.

Całość protokołu opublikował warszawski BIP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz